Anty Hiob

Data:
Ocena recenzenta: 9/10
Artykuł zawiera spoilery!

I
Skąd pomysł, żeby bohatera "Poważnego człowieka" porównywać do Hioba? Pojęcia nie mam. Między biblijnym bohaterem a Larrym Gopnikiem z filmu braci Coen różnice są fundamentalne.
Ale o tym trochę później

II
"Poważny człowiek" znakomicie wpisuje się w pewną tradycję amerykańskiego kina*. Według tej tradycji za fasadą domków sielskiego przedmieścia z tymi wszystkimi przystrzyżonymi trawnikami, zamiecionymi podjazdami i wypucowanymi krążownikami szos kryje się dość ponura prawda.
Pod politurą błogiego spokoju znajdujemy emocje w stanie wrzenia.
Amerykański Sen podszyty jest neurozą.

III
W filmie Coenów na naszych oczach rozpada się świat głównego bohatera. Klęska dotyka każdej sfery życia "poważnego człowieka". Rodzina, praca, dom. Upadek za upadkiem. Gleba za glebą.
Nic dziwnego, że Larry Gopnik zaczyna sobie zadawać pytanie: "Dlaczego? Za co mnie to wszystko spotyka? Przecież jestem uczciwym Żydem!"
Odpowiedzi - ponieważ jest też Żydem religijnym - szuka u rabinów.
Ale ci - delikatnie mówiąc - nie bardzo mu pomagają.
A rabin najstarszy i najmądrzejszy w ogóle nie znajduje dla bohatera czasu.

IV
Dlaczego bohater "Poważnego człowieka" nie jest "współczesnym Hiobem"? Ponieważ Hiob był zabawką w rękach sił wyższych. Tymczasem Larry dość długo sam, "tymi rencami" pracował na to, co go spotyka. No bo przecież kryzysu w małżeństwie nie zesłał Bóg, tylko sam Gopnik nie dbał o związek. Bohater Coenów nie ma kontaktu z dziećmi, bo nie pielęgnował tej relacji. Problemy w pracy biorą się nie z przyczyn transcendentalnych, tylko z tego, że "poważny człowiek" niespecjalnie się w nią angażował.

Film nie mówi tego wprost, ale wszystko wskazuje na to, że prawdziwie hiobowe wieści mają dopiero do Gopnika dotrzeć.

V
Tak genialnego obrazu degrengolady nie było w kinie już dawno. Wszystko opowiedziane z chłodną rezerwą. Przez to chyba jeszcze bardziej dojmujące.
I dające do myślenia:
Jak nie stać się drugim Larrym?

* - przykładów jest sporo, najlepszy to oczywiście: "American Beauty". Ale podobną tematykę porusza też "Droga do szczęścia". Echa tej tradycji widać w "Absolwencie", ale też, bardzo dosłownie - w "Poltergeist" Tobe'a Hoopera.

Zwiastun: